Dobrze być z kimś, w marzeniach, w cierpieniu, w życiu...
Wypełnij PIT przez internet i przekaż 1,5% podatku
Numer KRS: 0000234740
Wypełnij PIT przez internet i przekaż 1,5% podatku
Numer KRS: 0000234740
Powszechnie, od wielu lat, wiadomo, że nowotwór to choroba, z którą można żyć. Czasami jednak choroba postępuje tak szybko, że dostajemy informację o niemożności dalszego leczenia, zbliżającej się śmierci. Dla osób terminalnie chorych wiadomość, że już nie ma dla nich nadziei na wyleczenie, jest bardzo trudna do przyjęcia. Jest to informacja, która ich bezpośrednio konfrontuje ze zbliżającą się śmiercią, końcem ich życia. Jest to również informacja dla bliskich, że nadejdzie moment, kiedy trzeba się będzie pożegnać. Zarówno dla chorego, jak i jego bliskich jest to bardzo stresujący okres.
Każda osoba (chory bądź członek rodziny) może zareagować w różny sposób:
Niezależnie od tego, jaką strategię osoby chore bądź ich bliscy przyjmą, to jednak towarzyszą im takie uczucia, jak smutek, żal, lęk, wstyd czy nawet złość. I jeśli chorzy mają jakąkolwiek nadzieję, to zazwyczaj jest ona związana z podstawową potrzebą – by nie cierpieć. Oznacza to, że system wartości u chorych się zupełnie zmienia. Najważniejsze stają się potrzeby bezpieczeństwa i komfortu fizycznego (np. usunięcie dolegliwości, bólu). Później bardzo ważne dla chorego staje się poczucie akceptacji i życzliwości otoczenia. Nie można również zapominać o poczuciu własnej godności. Inne potrzeby stają się w tym stanie jakby mniej ważne. I rodzina musi to uszanować!
Głos chorego jest w tym momencie najważniejszy – nawet w kwestii rozmawiania o śmierci. Każdy człowiek ma prawo znać diagnozę dotyczącą jego choroby, nie każdy natomiast może tego chcieć. I jeśli chory nie chce rozmawiać o zbliżającej się śmierci, to trzeba jego decyzję uszanować. Być może to się zmieni albo chory wybierze jedną osobę, z którą chce rozmawiać, a nawet może do końca swojego życia nie będzie chciał poruszać żadnego tematu związanego z umieraniem. Nie wolno zatem trudnych informacji przekazywać bez uprzedniego upewnienia się, że chory jest na nie gotowy. Jeśli zachodzi sytuacja odwrotna – chory jest świadom swojej śmierci, chce o niej rozmawiać, ale członkowie rodziny nie chcą takiej rozmowy z nim podejmować, to ważne jest znalezienie osoby, która z pacjentem może rozmawiać (ktoś inny z rodziny, grona przyjaciół, psychoonkolog). W przeciwnym wypadku się może zdarzyć, że pod koniec swoich dni chory będzie się czuł osamotniony, pozostawiony sam sobie i niezrozumiany.
NIE DAJEMY CHOREMU „DOBRYCH RAD”!
W momencie zderzenia się z perspektywą nieodwracalnej śmierci naszego bliskiego często nie wiemy, co powiedzieć i zrobić. Chcąc sobie jakoś pomóc, w poczuciu bezsilności udzielamy rad – „nie martw się”, „uszy do góry”, „wszystko będzie dobrze”. To nie są dobre słowa, bardziej nas od tej osoby oddalają niż przybliżają. Dlatego warto się przyznać przed samym sobą i chorym do poczucia bezsilności, do tego, że sami nie wiemy, co powiedzieć, zrobić. Czasami nie trzeba robić nic więcej, jak tylko po prostu usiąść, potrzymać za rękę i być. Ważniejsze od słów są drobne symbole, nasza postawa, gesty, spojrzenia czy uśmiech. A jeśli chcielibyśmy coś zrobić, to zawsze możemy zapytać chorego, co dla niego byłoby ważne, czego by jeszcze chciał, czego potrzebował.
Bardzo ważna dla chorego jest obecność drugiej osoby, myśl „nie jestem sam”. Pamiętajmy, że osoba umierająca może się bać – samotności, tego, że nie wie, jak i co będzie. Chory może potrzebować akceptacji swojej osoby oraz bezpiecznej przestrzeni, w której będzie mógł powiedzieć o wszystkim. Może potrzebować obecności osoby, przy której będzie mógł rozładować stres, wyrzucić z siebie emocje, bez lęku, że zostanie osądzony. Ważna jest również życzliwa rozmowa o sprawach, które ciążą choremu.