Dobrze być z kimś, w marzeniach, w cierpieniu, w życiu...
Wypełnij PIT przez internet i przekaż 1,5% podatku
Numer KRS: 0000234740
Wypełnij PIT przez internet i przekaż 1,5% podatku
Numer KRS: 0000234740
Ludzie z doświadczeniem choroby nowotworowej różnią się od innych tym,
jak zareagują na informację o pomyślnym zakończeniu leczenia onkologicznego. Są tacy, którzy czują olbrzymią ulgę, wdzięczność i radość. Odnoszą wrażenie, że ponownie odzyskali swoje życie, starają się myśleć pozytywnie, chcą być aktywni, realizują swoje pasje i spełniają marzenia, chętnie pomagają innym pacjentom przejść przez to, co oni mają już za sobą.
Są także ludzie nieufni, nadmiernie czujni i kontrolujący, zaniepokojeni najdrobniejszymi objawami dostrzeganymi w ciele. Zdominowani przez lęk, doszukują się potencjalnych przerzutów ilekroć zaboli ich głowa, kości lub brzuch bądź gdy pojawi się u nich kaszel. Nie dopuszczają możliwości, że wszystko jest dobrze, walka z chorobą zakończyła się pomyślnie, są zdrowi. Nie chcą uwierzyć w wyleczenie, bo co będzie, kiedy lekarz jednak stwierdzi wznowę…
Zarówno dla pesymisty, jak i optymisty może nadejść taki dzień, kiedy
po przeanalizowaniu wyników badań onkolog powie, że choroba powróciła. Wiadomość
o wznowie wywołuje szok, często w pierwszej chwili człowiek zaprzecza słowom lekarza:
To niemożliwe!, Doktor na pewno się myli!, Dlaczego mnie to spotkało?. Pierwszy nawrót choroby jest uznawany za najtrudniejszy moment w zmaganiu się nowotworem, wielokrotnie gorszy od chwili, kiedy pacjent usłyszał diagnozę. W chwili wznowy pacjent ma już świadomość, z czym wiąże się leczenie przeciwnowotworowe. Wie, jak znosił terapię,
co było dla niego nieprzyjemne, trudne, bolesne. Wie, że będzie musiał przechodzić przez to ponownie. Wielokrotnie zadaje sobie pytanie: Czy i tym razem się uda?.
Wiadomość o wznowie choroby jest silnym kryzysem dla pacjenta, momentem utraty zaufania do własnego ciała, powątpiewania w możliwości medycyny, żalu i pretensji do losu czy siły wyższej. Szczególnie trudno jest odnaleźć się w sytuacji nawrotu dwóm grupom chorych. Pierwsza z nich to osoby, które niedawno zakończyły poprzednie leczenie, ich ciało nie jest jeszcze w pełni zregenerowane po uprzedniej terapii, wciąż czują się zmęczone
i apatyczne, a choć ich wyniki dopiero co wróciły do normy, one nie zdążyły nacieszyć się zdrowiem, aktywnością, beztroską, a tu ponownie przyjdzie im mobilizować siły i zasoby
do kolejnej walki z chorobą. Druga grupa osób to te, u których od zakończenia leczenia minęło już kilka lat, przekroczyły one mistyczną granicę pięcioletniego przeżycia, funkcjonowali normalnie, część spośród nich odsunęła nowotwór w niepamięć, a tu nagle informacja o chorobie uderzyła jak grom z jasnego nieba.
To, jak pacjent przyjmie wiadomość o nawrocie, jest zależne w dużej mierze od jego postawy wobec choroby. Czy traktuje chorobę jako sytuację bez wyjścia i popada w stan bezradności, bezsilności i beznadziejności, czy też jako wyzwanie mobilizujące go
do prędkiego działania. Istotne jest także samo rozpoznanie. Są bowiem takie nowotwory,
w których przebieg wpisują się wznowy i remisje, tak się dzieje np. w przypadku niektórych chłoniaków. Osoby z taką diagnozą liczą się, że prawdopodobieństwo nawrotu jest duże lub jest tylko kwestią czasu, łatwiej więc jest im przyjąć niekorzystne wyniki badań
i zmobilizować się do ponownego leczenia.
Jak sobie poradzić z nawrotem choroby? Podobnie jak za pierwszym razem,
kiedy została postawiona diagnoza, w przypadku wznowy automatyczną wręcz reakcją
u chorego jest szok, niedowierzanie i zaprzeczanie. Aby móc przystosować się do nowej sytuacji, trzeba w pierwszej kolejności przełamać owo zaprzeczanie, zaakceptować fakt istnienia choroby. Kiedy dzieje się w naszym życiu coś niedobrego, często próbujemy odsunąć to od siebie, żeby zmniejszyć poziom odczuwanego stresu i nieprzyjemnych emocji. Póki jednak nie skonfrontujemy się z trudną informacją, nie przyjmiemy jej do siebie, bardzo trudno będzie nam właściwie zaadaptować się bądź podjąć jakiekolwiek działania zaradcze.
Gdy znajdujemy się w zagrażającej nam sytuacji, na w takiej, jaką jest wiadomość o wznowie, zaczynamy się denerwować i niepokoić. Możemy mieć wrażenie, że coś wymyka się nam spod kontroli, czujemy się bezsilni. Dlatego w procesie adaptacji do informacji o progresji choroby istotną rolę pełni lekarz prowadzący, który odpowiednio tłumacząc to, co dzieje się w ciele i jakie leczenie zostanie zastosowane, może obniżyć poziom lęku u pacjenta. Często bowiem dzieje się tak, że człowiek bardziej stresuje się w momencie, kiedy czuje, że jest w zawieszeniu niż wtedy, gdy już wie, co stanie się dalej. Wiedza przekazana przez onkologa pozwala na przygotowanie się do kolejnego leczenia, stąd tak istotne jest, aby nie bać się pytać i prosić o wyjaśnienie.
Rozpoczynając terapię onkologiczną po raz drugi, trzeci czy kolejny warto zastanowić się, co pacjentowi pomagało przetrwać leczenie, przezwyciężyć lęk poprzednim razem.
Czy to były rozmowy z bliskimi, skupienie się na swoich zainteresowaniach czy życiu duchowym, a może praca? Czy chory korzystał z pomocy psychologa, psychoonkologa, psychiatry lub osoby duchownej? Warto bowiem sięgnąć po znane środki zaradcze, które poprzednio okazały się skuteczne.
W zaadaptowaniu się do ponownej terapii znaczącą rolę pełni motywacja do leczenia
i budowanie nadziei na pomyślny jego przebieg. Zdecydowanie łatwiej jest się odnaleźć
w systemie służby zdrowia przy kolejnych badaniach i hospitalizacjach niż za pierwszym razem. Człowiek jest lepiej zorganizowany, a przez to spokojniejszy, wie gdzie i do kogo pójść, aby coś załatwić; co wziąć ze sobą do szpitala i jak długo przyjdzie mu oczekiwać na różne procedury. Ta wiedza jest przewagą u osoby chorującej po raz kolejny.
Zmagając się ponownie z nowotworem, warto skupić się na stawianiu sobie drobnych celów, w niedalekiej przyszłości i dążenie do nich. Osiąganie ich staje się dla chorego pozytywnym wzmocnieniem, a jeden sukces może pociągać za sobą następny. Leczenie onkologiczne może być okazją do głębszego i uważniejszego wsłuchania się w swoje ciało
i psychikę oraz w swoje potrzeby. Warto dać sobie przestrzeń do przeżywania tego co, się dzieje; przyzwolenie na to, że mam prawo być zmęczony, mam prawo więcej odpoczywać, mam prawo wyglądać gorzej, nie chcieć się spotykać z innymi ludźmi, mam prawo płakać.
Ale też… mam prawo dobrze wyglądać, być aktywny i spędzać czas z ludźmi. Istotną rolę pełni także wsparcie społeczne. Warto poszukać wokół siebie życzliwych, empatycznie wspierających osób, bo niezwykle trudno jest przechodzić chorobę nowotworową samotnie. Pomocne jest nawiązywanie otwartej komunikacji z otoczeniem, mówienie o swoich potrzebach i obawach, nieowijanie w przysłowiową bawełnę, ani niezakładanie, że bliscy domyślą się tego, co chce się im powiedzieć.